poniedziałek, 27 lipca 2015


Rozdział 22

   - ....na miejscu jest nasz korespondent. Oddaję ci głos, Marku - mówił dziennikarz siedząc w studio i poprawiając notatki. 
  Na ekranie pojawił się inny mężczyzna ubrany w żółty płaszcz przeciwdeszczowy. W oddali widać było zachodzące Słońce. Jego światło odbijało się w leniwie płynącym nurcie Wisły. Za plecami dziennikarza rozstawione były radiowozy, policjanci uwijali się na ekranie prowadząc dochodzenie.
- Okoliczności wydarzenia, które wczesnym rankiem rozegrało się na Moście Świętokrzyskim wciąż nie są dobrze znane śledczym oraz policji. Około godziny szóstej dyżurni jednego z Warszawskiego komisariatu dostali zgłoszenie od przypadkowych osób, które widziały jak ktoś wypada zza barierki. Patrol wysłany w to miejsce zdążył jeszcze zauważyć, że w chwili tego feralnego zdarzenia na moście znajdowały się również inne osoby. Nie wiadomo jaki wpływ miały one na te wydarzenia, ale prosimy o kontakt, jeśli ktokolwiek z państwa ich zobaczy.
  Na ekranie zaczęły się przewijać portrety pamięciowe. Nat, Sanja, Pasikowski.
- Wiadomo, że ostatni to Paweł Pasikowski aresztowany kilka lat temu, za działania przestępcze mafii, którą najprawdopodobniej kierował. Kilka dni temu uciekł z wiezienia i aktualnie przebywa na wolności. Niewykluczone, że uciekł właśnie po to, by załatwić stare porachunki, a człowiek, który wpadł do Wisły musiał być celem jego ataku. Policja nie wyklucza także samobójstwa, jednak przypadkowi świadkowie mówią, że słyszeli strzały.
  Gdy spiker to mówił, na ekranie przewijały się różne obrazy. Nagrania z sąsiednich budynków, na których widać jak jakaś postać wpada do wody. Policjanci zabezpieczający miejsce zdarzenia. I wreszcie łódź i płetwonurka, który właśnie zakłada butlę tlenową, by zejść pod wodę.
- Przeszukiwane jest dno rzeki. Niestety na razie nie znaleziono ciała, nie wiadomo więc, kto był ofiarą. Oddaję głos do studia...
  Nat wyłączył telewizor.
- Nie powinniśmy interweniować? Uciszyć ich? - spytał bawiąc się pilotem.
- Niebawem to zrobimy. Teraz mamy pewność, że do wszystkich ludzi Dragana dotarła ta wiadomość. Nie są głupi, nie jest łatwo ich odnaleźć. Jestem pewien, że na bieżąco obserwują sytuację w kraju. Dla tych, którzy wiedzą, czego mają oczekiwać, pewne informacje, choć z pozoru są bez znaczenia, mogą mieć wielką wartość - odparował Gnot.
- Ale przecież...nie wiemy czy zginął.
- To bez znaczenia. Gdy Bóg zacznie krwawić, ludzie przestaną w niego wierzyć. Oczywiście pozostaną niedobitki, którzy będą próbowali go szukać. Musimy ich zlikwidować - to luźne końce - przemówił Pasikowski.
- Zamierzasz nam w tym pomóc? -spytał Gnot.
- Cóż...Sanja wróciła do swojej restauracji w Sarajewie. Nie pozostało mi nic innego jak zadbać o bezpieczeństwo mojej córki - powiedział dobitnym głosem.
- Wszyscy mamy na względzie tylko to - zapewnił go Gnot. I tylko Natan obejrzał się na drzwi, za którymi zniknęła Emilia. Po tym jak siłą musiał odciągnąć ją od barierki mostu, by nie rzuciła się za Draganem, znienawidziła go. 
  Chłopak wstał i wyszedł z wiejskiego, odludnego domku, w którym mieszkali. Od razu zauważył siedzącą na schodkach Emi. Podszedł powoli i usiadł przy niej, a ona błyskawicznie się podniosła.
- Czekaj! - nakazał i chwycił ją za rękę. - Zrozum mnie. Zrozum nas i nie odchodź. Proszę, nie odchodź.
  Coś w jego głosie sprawiło, że dziewczyna stała w miejscu i jak zaczarowana wpatrywała się w jego błękitne oczy. 
- Wszyscy chcą twojego dobra. On był szaleńcem, Emi. Był szalony. Mógł zrobić ci krzywdę. Teraz będziemy mieli masę pracy, bo Ante przejął dowodzenie. Dominik ze swoją mamą i siostrą zamieszkał w pałacu Aleksandra. Loki też tam jest. Jeśli chcesz, możesz tam zamieszkać, a ja będę cię odwiedzał.
  Westchnęła. Powietrze wypełniające jej płuca wycisnęło łzy, które zaczęły spływać po policzkach. 
- Tak - powiedziała zachrypniętym głosem. Tam przynajmniej będzie miała spokój. Było jej już wszystko jedno. Na niczym jej nie zależało. Nie miała ochoty spotykać się z nikim i z nikim rozmawiać. Tak, to dobry pomysł, tam będzie miała spokój. 
- Dlaczego? Dlaczego tak bardzo się do mnie przyczepiłeś?! - syknęła ogarnięta nagłą złością. - Gdybyś tego nie zrobił, on by żył!
- Bo jestem twoim bratem Emi. Twoim bratem, pamiętasz? - przełknął głośno ślinę. - Jestem twoim bratem i muszę cię bronić. Chronić przed mężczyznami, którzy kochają cię równie mocno jak ja.

***

  Aleksander znów przyniósł jej coś słodkiego do pokoju, gdy spała, ale ona nie chciała tego jeść. Dominik przychodził czasem do niej, próbował do niej mówić, ale ona zbywała go i zwykle udawała, że śpi. Co jakiś czas słyszała śpiew Branki na korytarzu i w tedy Emi zastanawiała się czy powiedzieli jej o śmierci ojca. Pewnie, nie. Nie często bywał w pałacu, dziewczynka była przyzwyczajona do jego długich nieobecności. Jednak tym razem miał nigdy nie wrócić.
  Coś ścisnęło Emilię za gardło i nie chciało puścić. To wszystko przez nią. Gdyby w tedy nie podniosła jego portfela na plaży. Wszystko byłoby po staremu. To było straszne. 
   Loki spał w nogach jej łóżka, a dziewczyna nie miała zamiaru go wyrzucać, choć sprawiał jej tyle bólu samą swoją obecnością. Bo to On jej go dał. Czuła jednak, że jeśli pozbędzie się psa, pozbędzie się jednej nici, która łączy go z pamięcią Dragana. Bała się, że go zapomni. Wspomnienia bowiem, były teraz całym jej bezcennym dobytkiem. 
  Coś zaczęło uwierać ją pod poduszką. Przewróciła się na drugi bok lecz ucisk nie ustał. Podniosła się ociężale i sięgnęła pod materiał. Jej palce natrafiły na coś twardego. Wyciągnęła to.
  Książka.
  Makbet.
  Łzy napłynęły jej do oczu. 
  Przełknęła je, gdy nagła myśl wypełniła jej umysł. 
  Skąd ona się tu wzięła?
  Nigdy nie czytała Szekspira w tym domu.
  Nigdy w tym pokoju.
  Otworzyła ją przepełniona śmieszną nadzieją. 
  Strony były jakby grubsze. Zaklęte w nich obrazy, zapachy, uczucia, łzy i śmiech.
  Wertując książkę zobaczyła ślady atramentu. 
  Odnalazła poplamioną stronę sądząc, że to kleks lub plama. 
  Koślawe, piękne litery znajdujące się w prawym górnym rogu strony układały się w słowo:

Emilia

   Serce zabiło jej mocniej. Na końcu świata rozpoznałaby to pismo. 
   Pismo Dragana.
   Bała się wypuścić książkę z rąk, jakby ten ślad, po jej ukochanym mógł zniknąć w każdej chwili.
   Niżej, tym samym atramentem podkreślona była jedna zwrotka.
   Z  trudem opanowując roztrzęsienie przeczytała zaznaczony tekst.

  bądź mężny, nieugięty, srogi,
Gardź siłą ludzką i skrytymi wrogi,
Z tych bowiem, których rodziła kobieta,
Nikt potężnego nie zmoże Makbeta. 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz