czwartek, 4 czerwca 2015


Rozdział 5

   Ulica powoli opustoszała, zmieniając się w cichą i mroczną, jak w scenie z każdego horroru. Niewielu wiedziało, że tak naprawdę dopiero po zmroku można zobaczyć prawdziwe oblicze miasta. Nieliczni mieli okazję żyć w innej, jakże odmiennej od codziennego wizerunku jasnej i tłocznej części miasta. 
  Między dużą, zatęchłą i duszną za dnia księgarnią, a popularnym sklepem z używanymi ciuchami, w ciemnym zaułku, gdzie nie sięgało nikłe światło kilku latarni stał mężczyzna. Mimo letniego upału, miał na sobie długi, sięgający kostek ciemny płaszcz, który delikatnie falował na wietrze. 
   Gdyby nie ten, prawie niezauważalny ruch, można by go uznać za pomnik - przedstawiający najnudniejszego człowieka na ziemi. Czarne, gładko zaczesane w tył włosy, blada cera i wystające kości policzkowe sprawiały, że na jego twarzy nie można było dostrzec żadnych oznak życia. Stał niewzruszony, nawet nie mrugając. 
   W tem na martwej ulicy pojawił się inny człowiek. W przeciwieństwie do pierwszego mężczyzny, był bardzo zdenerwowany. Nerwowo spoglądając za siebie biegł w kierunku księgarni, a jego buty postukiwały rytmicznie o chodnik, zniekształcając ciszę. Przystanął przy wystawie książek za dużą, szklaną szybą i przemówił drżącym, nerwowym głosem:
-Co u ojca, Dragan? 
-Nie rozmawiałem z nim od pół roku, przecież wiesz - odpowiedział skryty w cieniu mężczyzna, jego wargi prawie się nie poruszały, gdy mówił te słowa. 
   Przybyły mężczyzna wyraźnie się rozluźnił, ale jego ciało wciąż pozostawało napięte.
-Czego chcesz? - syknął wyraźnie zły.
-Mam ją - powiedział spokojnie mężczyzna zwany Draganem. 
  Zapadła cisza, która jednak wydawała sie być gęstsza niż nagrzane powietrze wokół nich.
- J e g o córkę? - drugi mężczyzna wyraźnie akcentował każde słowo nerwowo zaciskając pięści. Dragan wiedział, że ten tik jest oznaką wielkiego zdenerwowania w jego rodzinie.
-Tak, ale jest problem.
-Jaki?
-Podrózuje z chłopakiem.
-Pozbądź sie go - rzucił jakby od niechcenia drugi mężczyzna.
-Tak chciałem zrobić, ale w tedy nam nie zaufa. Są zrzyci, nie rozstają się. Nie możemy jej stracić, jesteśmy tak blisko, braciszku.
-Nie mów tak do mnie! - brat Dragana prawie krzyknął.
-Uspokój się - szepnął pan w płaszczu. Kąciki jego ust drgnęły jakby zamierzał się uśmiechnąć, ale w ostanim momencie zrezygnował. - Przyjmiesz ją?
-Do szkoły? Nie wiem.
-Musisz ją pilnować, przez ten czas. Jest wiele luźnych końców, które należy zlikwidować - Dragan znacząco popatrzał na brata. - Nie będę mógł jej poświęcać zbyt wiele czasu. 
-Dobrze - odpowiedział tamten z namysłem, masując sobie dłońmi skronie. - Zobaczę co da się zrobić. A chłopak?
-Mam już plan, niech cię twoja główka nie boli - cierpki ton wyraźnie zdenerwował drugiego mężczyznę.
-Siedzę w tym tak samo głęboko jak ty, więc nie zgrywaj dowódzcy - wycedził.
-Kontaktowałeś się ostatnio z mamą? - opanowany ton Dragana zmienił się nagle. Stał się niepewny, wręcz strachliwy, jakby mężczyzna bał się odpowiedzi.
- Nie odzywała się do mnie - drugi z panów odwrócił głowę. - Myślałem, że ty masz z nią jakieś połączenie, w końcu.... - urwał nie wiedząc jak wyrazić słowami to, co ma na myśli.
- W końcu, co? - zniecierpliwił się Dragan.
-Nic...już nic..- westchnął. - Więc ja mam zająć tę dziewczynę, na ile?
-Tydzień, góra dwa. Żeby pozbyć się chłopca, potrzebuję trochę czasu. 
-Jasne, a co potem?
-Dziewczyna odwiedzi swojego ojca - powiedział rzeczowo Dragan. - Dostarczy nam plany.
-Uda się? Dragan? Uda się?
-Tak, jestem tego pewien. Branko...
-Co?
-Zadzwoń do ojca. Będę potrzebował jego pomocy.
-Sam powinieneś zadzwonić.
-Tobie uwierzy! Mi, nie.
-Dobrze zadzwonię. To wszytko?
-Tak.
-Zgłoś ją do mnie. Pozałatwiam wszystkie papierki.
-Dzięki.
-Nie wierzę!
-W co?
-Ty dziękujesz? Ktoś cię podmienił?
-A może, nad sobą pracuję? Ty też mógłbyś.
-Nad czym?! Nad byciem lizusem i idealnym synkiem? Nie sądzę.
-Mógłbyś o tym zapomnieć, zaczęlibyśmy od nowa.
-Jak mam zacząć od nowa, kiedy ciągle mnie do czegoś namaiwasz?! Ciągle jakieś krętactwa! 
-Wiesz, że musimy się dowiedzieć, kto to zrobił, a tylko dziewczyna może nam pomóc.
-Dobrze, pomogę ci. 
-Dziękuję.
-Nie dla ciebie to robię.
  Po tych słowach Branko odwrócił się i ruszył szybkim krokiem oddalając się od swojego brata.
-Też ją kochałem! - krzyknął za nim Dragan, ale Branko nawet się nie zatrzymał. Mężczyzna ukryty w cieniu schował twarz w kołnierzu płaszcza i detchnął głęboko kilka razy. Nie mógł pozwolić, żeby zawładnęły nim emocje. Nie, gdy był tak blisko. Poczuł, zę coś wibruje mu w kieszeni spodni. Wyciągnął komórkę, na którą właśnie przyszedł sms. Wyświetlacz oświetlił mu trupio bladą twarz, gdy przeczytał wiadmość.

Wracaj, obudziła się.

  Okrążył ksiągarnię i wsiadł do zaparkowanego na tyłach budynku auta. Zapiął pasy, odpalił silnik i ruszył w drogę powrótną do domu. Wiedział, że teraz nie może sobie pozwolić na najmniejszy błąd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz